Święty wciąż potrzebny. W Małopolsce powstał Szlak Świętego Wojciecha

Magdalena Dobrzyniak

|

GN 16/2024

publikacja 18.04.2024 00:00

W Modlnicy się modlił, w Mucharzu nakazał postawić kaplicę i wzywał do przyjęcia wiary – w Krakowie i okolicach znajdują się miejsca, które noszą ślady obecności głównego patrona Polski. Kult św. Wojciecha w Małopolsce ma ożywić szlak wiodący do świątyń, którym patronuje.

W niewielkim kościele św. Wojciecha na Rynku Głównym w Krakowie trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu. W niewielkim kościele św. Wojciecha na Rynku Głównym w Krakowie trwa całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu.
Grzegorz Kozakiewicz

Pani Teresa i pan Jerzy odwiedzili w wakacje Pragę. Tam usłyszeli od przewodnika o czeskim misjonarzu, który jest patronem Polski. W drodze powrotnej zajrzeli do Ząbkowic Śląskich, gdzie obok Krzywej Wieży znajduje się jedna ze stacji Międzynarodowego Szlaku Świętego Wojciecha. Łatwo ją znaleźć, bo jest oznaczona rękawicą św. Wojciecha – to atrybut pielgrzymów wędrujących jego śladami, podobnie jak muszla jest znakiem rozpoznawczym Camino de Santiago.

Parafianka św. Wojciecha

Tak rozpoczęła się ich przygoda ze świętym. – Należę do parafii św. Wojciecha, ale dopiero wtedy uświadomiłam sobie, jak niewiele wiem o naszym patronie – wyznaje pani Teresa. Jak dodaje mieszkanka Zatoru, kult w parafii ożywił się po tym, jak do świątyni trafiły relikwie świętego i powstał witraż ilustrujący jego historię. Zaintrygowani pochodzącym z zamierzchłej przeszłości świętym biskupem, postanowili w czasie wakacji odwiedzać jedno z miejsc związanych z jego życiem i działalnością.

Nic o tych zamiarach nie wiedział wikariusz z Zatoru, ks. Dariusz Nawara, gdy – już po wakacjach – ogłaszał w kościele, że w zakrystii można odbierać paszporty św. Wojciecha, które mają być świadectwem zdobycia diecezjalnego szlaku śladami kultu świętego. – Pogoda sprzyjała i od połowy października zaczęliśmy po kolei odwiedzać miejsca na mapie tego szlaku – wspomina pani Teresa. Zaczęli od Zaskala, a skończyli pod koniec listopada na Rynku Głównym w Krakowie, gdzie znajduje się maleńki kościółek pod wezwaniem patrona Polski. Byli zdumieni liczbą miejsc w diecezji poświęconych Wojciechowi. Teresę i Jerzego miło też zaskoczyła niebywała gościnność gospodarzy odwiedzanych świątyń. – Księża witali nas entuzjastycznie. Byliśmy chyba jednymi z pierwszych pielgrzymów na tym szlaku, bo nie wszyscy mieli jeszcze świętowojciechowe pieczątki i w paszporty wbijali nam zwyczajne, parafialne – opowiada kobieta.

Ks. Dariusz Nawara mówi o sobie, że jako kapłan idzie przez życie szlakiem św. Wojciecha.   Ks. Dariusz Nawara mówi o sobie, że jako kapłan idzie przez życie szlakiem św. Wojciecha.
Grzegorz Kozakiewicz

Wojtka nie było!

W Mucharzu zobaczyli miejsce, gdzie według przekazów w XI wieku istniała kapliczka wystawiona z polecenia św. Wojciecha, który był misjonarzem na tych terenach. – To taki na wpół legendarny przekaz, ale uświadomił nam, że jego życie było realne, namacalne. Wojciech stał nam się bliższy – mówi ze wzruszeniem pani Teresa.

Największe zaskoczenie pielgrzymi przeżyli jednak w Osieczanach. – Wojtka nie było! – śmieją się. Przyjechali w październiku, obeszli cały kościół w poszukiwaniu jakiegokolwiek wizerunku świętego, obrazu czy rzeźby – bez skutku. Z ciekawości zajrzeli do zakrystii, by dopytać o patrona kościoła. – A kościelny nam mówi, że niestety Wojciech wyjechał – relacjonuje zatorżanka. Okazało się, że w kościele, który nosi również wezwanie Matki Bożej Różańcowej, w miesiącu Jej poświęconym czeski misjonarz musiał ustąpić w ołtarzu głównym miejsca Bogurodzicy.

Ksiądz Dariusz Nawara, pomysłodawca obejmującego obszar archidiecezji krakowskiej Szlaku Świętego Wojciecha, od dawna czuł, że trzeba ożywić trochę zapomniany kult patrona Polski. – To się stało pod wpływem filmu o błogosławionym kard. Wyszyńskim, w którym oczywiście została wspomniana nowenna związana z Milenium Chrztu Polski. Pomyślałem sobie wtedy, że warto przygotować się również do 1030. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Wojciecha, która przypada w 2027 roku – opowiada.

Świętywciąż potrzebny

Najpierw powstał czteroletni program duchowych przygotowań do tego jubileuszu. Każdy rok ma swoje hasło i odwołuje się do sakramentów: chrztu, bierzmowania, Eucharystii oraz pokuty i pojednania. Plan został opracowany dla parafii noszących wezwanie św. Wojciecha, a niedługo potem powstał projekt związanego z nim szlaku. – Źródłem jest liturgia słowa z uroczystości św. Wojciecha i liturgia godzin, a zwłaszcza drugie czytanie, w którym Jan Kanapariusz przedstawia żywot świętego. Z niego zaczerpnęliśmy motto: „Cóż piękniejszego nad poświęcenie miłego życia najmilszemu Jezusowi” – mówi kapłan. Jego zdaniem aktualność św. Wojciecha jest dzisiaj bezdyskusyjna. – Przede wszystkim jest to kwestia odważnego głoszenia słowa Bożego w naszych środowiskach. I to nie chodzi tylko o mówienie, o przepowiadanie prawd wiary ludziom, o zachęcanie ich słowami, ale o przykład własnego życia, o to, żeby postępować zgodnie z Dekalogiem i z zasadami Ewangelii – tłumaczy. Nieprzypadkowo program duchowych przygotowań do jubileuszu śmierci świętego oparty został na czterech sakramentach. – Na nich opiera się całe nasze życie – argumentuje jego twórca.

Jak te cztery fundamenty realizował św. Wojciech? – Wzywał do wiary, udzielał chrztu świętego tym, którzy tego chcieli. Umarł w dniu, w którym rano  odprawił Mszę św., a kiedy oddawał swojego ducha, to na wzór Chrystusa przebaczył swoim oprawcom. Słowa przebaczenia były ostatnimi wypowiedzianymi przez niego na ziemi – wymienia ks. Nawara.

Misjonarz ewangelizował tereny właściwie pogańskie. Dziś, gdy zmagamy się z laicyzacją, możemy więc patrzeć w jego stronę i od niego czerpać inspiracje. – Wychowaliśmy się w kulturze chrześcijańskiej i trudno dziś spotkać człowieka, który nie ma pojęcia, czym jest wiara, czym jest Kościół. Co ważne, spotykamy przede wszystkim takich ludzi, którzy zostali ochrzczeni, ale z różnych powodów odeszli od Kościoła. Znają Ewangelię, ale ona już ich nie interesuje. Jak ich przyciągnąć z powrotem do Pana Boga? Dobrocią, szacunkiem wobec nich, życzliwością – zamyśla się duchowny. Jak podkreśla, w ten sposób chrześcijanie pokazują, że Bóg jest ich siłą, a wszelkie ciężary mogą udźwignąć dzięki temu, że są „podpięci” do źródła miłości, którym jest On sam.

Ksiądz przyznaje, że jako kapłan idzie w życiu osobistym szlakiem św. Wojciecha. Był wikarym w parafii pod jego wezwaniem w Zatorze, dziś pracuje w Wojciechowej parafii na krakowskim osiedlu Bronowickim. Jego kapłańskim mottem są słowa z Ewangelii św. Jana, czytanej w uroczystość głównego patrona Polski: „Jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”. – Usłyszałem je na nowo i to odkrycie stało się dla mnie przełomowe, potwierdzając, że powinienem zająć się szerzeniem kultu św. Wojciecha – wyznaje.

Wieść o wojciechowym szlaku, który powstał w Krakowie, roznosi się lotem błyskawicy nie tylko w parafiach archidiecezji. Coraz częściej piszą i dzwonią ludzie z różnych stron Polski, prosząc o paszporty św. Wojciecha. Od października wydano już 600 takich książeczek. Świątynie nie zostały jeszcze oznakowane, trwają też prace nad symbolem szlaku, ale jego czytelny opis można już znaleźć w internecie.

Pomost z Gnieznem

Szlak obejmuje 10 kościołów pod wezwaniem patrona Polski, znajdujących się na terenie archidiecezji krakowskiej. Do najbardziej znanych należy maleńka świątynia na Rynku Głównym, gdzie odbywa się całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu i o 21.37 jest Msza św. W całym kraju znane są także Staniątki, ośrodek duszpasterski prowadzony przez salezjanów, ale kojarzony przede wszystkim z ponad 800-letnim opactwem mniszek benedyktynek. Na szlaku znajdują się także drewniane kościoły, jak Krzeczów czy Modlnica. – Sama nazwa „Modlnica” też jest związana z legendą o św. Wojciechu. Miał on zatrzymać się w tej miejscowości i tam się modlić. Tam też nauczał i wzywał do przyjęcia wiary – wyjaśnia ks. Nawara. Na mapie szlaku są jeszcze zabytkowy kościół w Zatorze – gotycki, pochodzący z XIV wieku – oraz świątynie w Mucharzu, Osieczanach, Pobiedniku Małym i dwie najmłodsze: pierwsza na osiedlu Bronowickim, z 1997 roku, i młodsza od niej parafia św. Wojciecha w Zaskalu (wyodrębniona z Szaflar koło Nowego Targu).

Po szlaku można poruszać się pieszo, na rowerze bądź samochodem, indywidualnie lub we wspólnocie, pokonywać jego fragmenty albo przejść go w całości. Nie ma ograniczeń czasu ani formy pielgrzymowania. Czciciele św. Wojciecha są przyjmowani gościnnie i życzliwie, choć szlak istnieje dopiero od jesieni ubiegłego roku i nie jest jeszcze powszechnie znany. Nie wszystkie kościoły są cały czas otwarte, ale można wcześniej zadzwonić i umówić się z gospodarzami miejsca lub po prostu pomodlić się na progu świątyni. – Na modlitwie najbardziej nam zależy – mówi ks. Nawara.

Aby otrzymać certyfikat czciciela św. Wojciecha, trzeba zebrać pieczątki ze wszystkich miejsc. Jeśli jednak nie uda się zdobyć pieczątki, wystarczy zrobić zdjęcie świątyni na dowód odbytej pielgrzymki.

Apetyty pielgrzymów są jednak większe. Powstał pomysł gry planszowej dla rodzin z mapą miejsc, które odwiedził św. Wojciech, począwszy od Czech, gdzie się urodził i był biskupem, przez Magdeburg, gdzie się uczył w szkole katedralnej, Rzym, Polskę, aż do Prus, gdzie poniósł śmierć męczeńską. W planach są modlitewnik poświęcony patronowi naszej ojczyzny oraz sympozjum naukowe z okazji 1030. rocznicy jego śmierci.

Zarażeni bakcylem wędrówki śladami świętego biskupa z Czech Teresa i Jerzy z Zatoru na początku maja, by dopełnić pielgrzymkowego dzieła, planują odwiedzić bazylikę prymasowską w Gnieźnie, która jest głównym ośrodkiem kultu św. Wojciecha w Polsce. W Krakowie czczony jest przede wszystkim drugi z patronów ojczyzny, św. Stanisław. Obaj w znakach relikwii spotykają się dwa razy w roku. Najpierw biskup ze Szczepanowa „odwiedza” św. Wojciecha na uroczystościach w Gnieźnie, a kilkanaście dni później misjonarz z Czech jest obecny na procesji św. Stanisława z Wawelu na Skałkę. – Nie rywalizują ze sobą, raczej podają sobie ręce, jednocząc nas wszystkich na modlitwie w intencji ojczyzny – podsumowuje ks. Nawara.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.